Gdy wieczorem mieszam ciasto na chleby (żytni i mieszany, bo różne diety w domu), mielę w głowie trudne tematy.
Widzę, jak razem obracają się białe, czarne i kolory. Praca, dom, przyszłość, przeszłość.
Wiem, że przy tym praniu, „Czułego Narratora” – o którym napisałam w książce, która niebawem do Was trafi pachnąca drukiem – brak. Nie ma jego głosu, dlatego pralka pierze.
Nie wiem, kto nastawił taki długi program. Nie zauważyłam momentu włączenia. Widzę jednak jego skutki dla moich mięśni, powięzi, uczuć.
Mniej zmęczonym można być po skopaniu ogródka, a przecież z tego obracania rzeczy w głowie w taki sposób – wiem, że żadna żyzna gleba nie wyniknie. To plastik w kompoście, o którym pisałam wczoraj.
I nagle, gdy w tzw. międzyczasie, w który już nie wiem, co wkładać, myję stos naczyń jak piramida Cheopsa, zrzucony przez rodzinę, która późno wróciła do domu – nagle wokół mnie unoszą się cudne banieczki z płynu do naczyń. Maleńkie, lekkie, świecące.
Przypominam sobie, że obok części mnie, które się troszczą (czasem tak, że od tego głowa boli), są także te, które mają ufność. Tak wielką, że w Wielką Sobotę idą na zaproszenie dorosłej córki na zumbę, zostawiając jajka i takie tam reszcie domowników.
Te części umieją się bawić i wiedzą, że w zabawie umysł odpoczywa, by mógł potem łatwiej rozwiązywać problemy, które nie wydają się już tak złożone, jak wtedy, gdy w głowie kolorowe skarpetki wirują razem z jasnymi świątecznymi obrusami.
W grupie rozwojowej online „Wewnętrzny dom”, będziemy się uczyć, jak znajdować ważne cząstki siebie, rozumieć je i wprowadzać między nimi porozumienie. W „early bird” dołączysz do niej w niższej cenie, 160 zł zamiast 220. Szczegóły TU [KLIK].
Bądźcie dobrzy dla siebie
Małgosia
Fot. Życie z mojego ogródka, nie na plastiku 🙂