Przychodzi, gdy widzę czyjeś powodzenie, sukces, coś, co się komuś udało. Odsłania przede mną świat moich wartości*: „tak, to pociąga także mnie, do tego także wybiega moje serce!”. Dzięki niej mogę się połapać, co właściwie dla mnie jest wartościowe, zweryfikować, na czym naprawdę mi zależy. Może niekoniecznie na pięknej sukience, którą ma koleżanka, ale na tym, by umieć zadbać o siebie. Może ta sukienka odsłania skrywany w sercu i przed samą sobą żal, że nie potrafię zrobić niczego dla siebie, choć w duchu bardzo tego pragnę.
Dobrze przeżywana zazdrość pozwala mi powiedzieć: „Pięknie Ci w tej sukience!”. Tak, to uczucie powiedziało mi, że i mnie bliskie jest pragnienie, by czuć się zadbaną. I że tak dobrze jest czuć się piękną i wartościową. Nie przecież dzięki sukience, ale przez nią mogę jakoś siebie wyrazić.
Zazdrość, która boli i napełnia lękiem, że coś stracę, że zostanę niezauważona, że ktoś zajmie moje miejsce – odsłania zranione poczucie własnej wartości albo brak zaufania. I wtedy także pozwala zaopiekować się sobą i zapytać: co mnie tak pozbawiło przekonania, że jestem kimś ważnym i wartościowym, kogo inni także noszą w swoich sercach? Co sprawiło, że nie potrafię zaufać drugiemu człowiekowi?
M
*O zazdrości wspaniale opowiadał i pisał zaginiony rok temu w Alpach ks. Krzysztof Grzywocz, doceniając to, co ona w nas odkrywa.
Fot. Maria Bellesteros / Unsplash
