Osobiste drzewo szczęścia

Osobiste drzewo szczęścia

Wczoraj, gdy wracałam ze swojej psychoterapii, zerwał się tak silny wiatr, że liście leciały jak szalone.

Chciałabym powiedzieć: „Stop!”. „Nie!”. Wyciągnąć ręce i stanąć Rejtanem, żeby to piękno kolorów na drzewach ochronić. Żeby jeszcze ze dwa miesiące mógł być październik.

Chciałabym w październiku się rozgościć – z uczeniem się, jak się ubierać na pogody i niepogody, z muzyką Chopina, koncertami, refleksją, życiem.

A jednak wiem, że zaraz światło i wiatr będą takie, że „liść opadł”. Listopad.

Nie zatrzyma czasu kilogramowa paczka kosmetyków do twarzy, wygrana w konkursie RMF Classic, którą dostarczył wczoraj kurier – wszystkie przeciwzmarszczkowe 50+. Powiedziałam dziś do syna, że po którejś aplikacji usłyszą rano z mojego pokoju kwilenie noworodka. Kuracja odmłodzi mnie o 50 lat.

A przecież nie.

A jednocześnie na psychoterapii odkrywam ciągle i ciągle swoje „bezczasy”, swoje wieczne 5 lat, i 12, i 16, i 20.

Ciągle i ciągle tamte cząstki wołają o uwagę, a praca i życie odpalają coraz to nowe ich odsłony.

Witam je także z klientami, bo praca w Coachingu Opartym na Potrzebach, która czerpie z Systemu Wewnętrznej Rodziny pozwala na rozpoznawanie ich i otaczanie opieką.

W jakimś miejscu we mnie zawsze jest październik. W innym – listopad. Jestem ciekawa, jak w Tobie.

Myślami jestem też przy tym, że tak jak nie da się powstrzymać wiatru, nie da się rękami przytrzymać wskazówek zegara. I dobrze jest przypominać sobie, że „raz się żyje”. Jeśli tym, co Cię powstrzymuje przed osadzeniem się w tym, co kochasz, jest „syndrom oszusta” – zapraszam Cię serdecznie do grupy rozwojowej. Opis znajdziesz TU [KLIK].

A na zdjęciu – niespodzianka, którą zastałam po powrocie ze zjazdu Szkoły Psychoterapii w Poznaniu. Drzewko szczęścia, przywiezione kiedyś znad Gardy jako kilka liści, pozazdrościło innym drzewom i postanowiło także zrzucić jakiś liść.

Bądź dobry, dobra dla siebie
Małgosia