Znieczulenie naklejone na ból

Znieczulenie naklejone na ból

Nie wiem, czy masz tak jak ja, że czasem oglądasz film z jakimś kawałkiem historii podobnym do Twojej i dopiero wtedy widzisz, jak bohater cierpiał. Jak został zraniony, jak bardzo był sam. Może, jak ja, płaczesz na filmach nie tylko ze współczucia dla kogoś, ale także w końcu przedziera się, jak przez skalne szczeliny, współczucie dla siebie.

Nasze historie są jak wyklejanki, na które nakłada się kolejna i kolejna warstwa. W idealnym świecie, na stłuczone kolano ktoś delikatną ręką nakleja plasterek i w sercu oraz głowie pozostaje skojarzenie, że ból potrzebuje otulenia przejęciem się, delikatnością i pomocą.

W zwykłym, nieraz też brutalnym świecie, na złamane serce nie przychodzi okład, ale ktoś Ci jeszcze dokłada. Polewa je octem kpiny. Albo po prostu nie ma czasu, nie ma uważności, nie ma kompetencji, by się tym zająć.

Nakładamy więc na ból papierki z kpiny, dowalania sobie i w końcu obojętności.

Istnieją tacy „pielęgniarze” w nas, którzy z bólem robią właśnie to. Zasłaniają go i opancerzają.

Czy przestaje nas boleć? Boli bardziej, ból zamienia się w permanentne ćmienie, ale do rany nie mamy dostępu.

Części, które zasłaniają nas parawanem w kontakcie z innymi ludźmi, dokładają cierpienia do bólu. Bo cierpieniem jest móc pokazać drugiemu jedynie fasadę, bez rewersu, na którym siedzimy rano w piżamie na łóżku, witając się z trudem dnia, albo płaczemy z bezsilności, natrafiając na problem, który wydaje się nie do rozwiązania.

Lubię myśleć o tym, że do „wewnętrznego domu”, wewnętrznego świata, gdzie cierpiące cząstki nie bywają widziane, przychodzi On. Szuka ich wzrokiem. „Poślubił” je wszystkie na zawsze, przez swoje cierpienie, dlatego umie nad ich losem zapłakać i opatruje ich rany.

Szuka Cię wzrokiem w tłumie, nawet gdy myślisz, że nikt nie widzi.

Zapraszam nieprzerwanie do grupy rozwojowej online „Wewnętrzny dom”, w której będziemy tworzyć dla wszystkich naszych kawałków przestrzeń współczucia i zrozumienia.

Zaczynamy 5.05. i spędzimy razem cztery tygodnie. Teraz trwa opcja dołączenia „early bird”, to znaczy, że bilet do grupy kosztuje 160 zł, a nie 220. Poprawiłam już wszystkie daty i linki, sklep działa (dziękuję, że pisaliście, że nie działał). Informacje znajdziesz TU [KLIK].

Życząc Wam dobroci dla siebie, bo w końcu to „Good Friday”

Małgosia