Dziękuję, Franciszku, za człowieczeństwo

Dziękuję, Franciszku, za człowieczeństwo

Poruszona śmiercią Franciszka, chcę Ci opowiedzieć niedokończoną świąteczną historię.

O „wewnętrznym faryzeuszu”, jednym z domowników świata psychicznego, którą możemy mieć niezależnie od tego, czy jesteśmy ludźmi wierzącymi, czy też nie.

To cząstka, która pilnuje przepisów, jak niegdyś pilnowano 630 przepisów Tory.
Pilnuje ich niezależnie od zmieniającego się kontekstu, naszych sił, potrzeb czy granic.
Wierzy, że przestrzeganie litery czyni człowieka wartościowym.

To cząstka, która przebiera się za sumienie i robi wyrzuty, nie widząc, że najgorszym, co się nam przytrafia, to utrata naszego człowieczeństwa. Wobec siebie samego, wobec innych.

Oczywiście wewnętrzny faryzeusz działa tak, bo wierzy w jakiegoś „Boga”. A ten może być projekcją najgorszych doświadczeń. Faryzeusz składa więc ofiary z nas samych bogu-terroryście. Którego złość, zazdrość i inne trudne emocje – jak usłyszałam niedawno trafne określenie – trzeba „kontenerować” i regulować go, jak to robią dzieci w domach, gdzie poodwracano role. to one opiekują się rozchwianymi emocjonalnie rodzicami, ale same nie doświadczają opieki.

Bardzo byłam wdzięczna Franciszkowi za to, że demaskował faryzeizm. Że walczył z klerykalizmem, który w Polsce niestety ma się nadal dobrze. Że szedł na obrzeża i w rejony, które ci, którzy uznają się za prawomocny „środek”, nazywali „marginesem”.

Że nazwał się „Franciszkiem”, bez żadnych dynastycznych cyfr.

Dziękuję Ci Franciszku za smugę dobra, którą zostawiasz.

Z życzeniami dla Was dobroci dla siebie
Małgosia

PS. A grupa rozwojowa online „Wewnętrzny dom” rusza 5.05. i potrwa cztery tygodnie. Wierzę, że będzie to piękny czas. Teraz dołączysz w cenie early bird, czyli 160 zł zamiast 220. Informacje i zapisy TU [KLIK].