Powrót z pełnym sercem

Powrót z pełnym sercem

Jak się wyjeżdża z miejsca, które się pokochało od pierwszego wejrzenia?

Z kilkusetletniego maleńkiego domu przyjaciół, którzy go znaleźli przed kilkoma dekadami przez najdziwniejszy przypadek?

Wyjeżdża się ciężkim sercem, a jednocześnie uskrzydlonym.

Na dole była w poprzedniej epoce stajnia dla osłów. W sypialni, w której stary, wmurowany w ścianę piec kuchenny z kominem został przerobiony na półki, gotowała i jadła jakaś rodzina.

Łuki na suficie opowiadają historię budowania z kamieni, bez stropów, bez drewna. Przyklejania domów do skał, gdy rybacy, żyjący tu z łowienia ryb, uciekali na okoliczne wzgórza przed piratami, łowiącymi tu ludzi na sprzedaż do niewoli.

Jak się wyjeżdża z miejsca, gdzie wnęki i półeczki są gęsto zaludnione książkami, a w nich historiami najróżniejszych bohaterów?

Gdzie stare drewniane biurka zapraszają do pisania i pisania, z przerwą tylko na spojrzenie w dal?
Jak się opuszcza tak wielką gościnność, która użycza ze swojego, zostawia w obcych rękach ściany, sprzęty i osobiste bibeloty w zaufaniu i zaproszeniu do korzystania?

Z sercem przepełnionym wdzięcznością.

Z zaufaniem, że świat jest gościnnym miejscem, a przejawy wszystkiego, co temu przeciwne, są anomaliami.
Wracam pełna przeżyć, pełna po brzegi, jak misa Morza Śródziemnego.

Moje ciało, głowa, serce, umysł, dusza doświadczały piękna, dobroci, uspokojenia, ukojenia, kontaktu i więzi.
Jak niezwykły był to czas.

Dbajcie o siebie i kolekcjonujcie dobre przeżycia, jak najdroższe, najbardziej wartościowe antyki i pamiątki z wakacji.

Będą Was ogrzewać w zwykłe dni i otwierać na wszystko co dobre i nowe.

Małgosia