Present tense, prezenty od czasu

Present tense, prezenty od czasu

To zegarek, który dostałam od mojej Babci.

Gdy byłam mała, mówiła mi, że dostanę go po jej śmierci.

Nie umiałam wtedy sobie wyobrazić związku umierania babci i przechodzenia tego cudnego przedmiotu w kolorach jak z bajki w moje ręce. Leżał w szufladzie kilkadziesiąt lat, aż kiedyś nadszedł ten moment, gdy już nie umiałam się z niego cieszyć. Bo Babci zabrakło.

Bardzo lubię go nosić, bo to tak, jakby była ze mną rodzinna historia sięgająca daleko hen.

Myślę, że symbolicznie oddaje, jak cenny jest czas. Jak nie nadaje się do trwonienia. A jednak za-działanie go, za-robienie, za-pełnienie po brzegi nie stanowi sposobu, by go docenić.

Wymyślamy różne rzeczy, żeby go przyspieszać. W listopadzie czekamy na Święta, w Sylwestra rozmyślamy o sadzeniu tulipanów. Ostatnio coraz mniej we mnie tego ruchu, bo z biegiem czasu staje się on coraz droższy.

Uczę się ciągle, jak być w tej chwili i zapełniać ją z sensem. Poczuć w sobie, w kamyku w bucie, w odruchu, by przewietrzyć pokój, w wybieraniu, co wolę teraz zrobić, a czego nie.

W mówieniu bliskim ludziom ważnych rzeczy i byciu z nimi w sposób ważny, jak zabawa, żarty, wygłupy.

Wolałabym, by zegarek był od Babci, a nie po Babci.

Może moi bliscy także woleliby mieć więcej ode mnie, a nie po mnie.

Miejcie piękny dzień i bądźcie dobrzy dla siebie

Małgosia