Są rzeczy, które lubię robić tak samo.
Piję na przykład rano herbatę z szałwii i delektuję się „dolewkami”, bo zioła wtedy nie zapadają się w gorycz. Denerwuje mnie, gdy ktoś „sprząta” mi kubek, bo ten kubek staje się moim towarzyszem dnia.
Mam swoje rytuały, poranne, popołudniowe, wieczorne. Ocalane nawet gdy pożar albo powódź. Wdrażam nowe, jeśli stare tracą sens.
Potrzebujemy rytuałów, bo nas trzymają przy życiu. Są ścieżkami kontaktu z samą/samym sobą albo z innymi ludźmi.
Pozwalają złapać oddech, czuć pod stopami stabilny grunt. Uczymy się poprzez nie, co nam pasuje, co lubimy, czego potrzebujemy. Pomagają nam poznać, kim jesteśmy i wyrazić siebie.
Czasami jednak to, co robione zawsze tak samo, staje się klatką.
Przez kilka dekad, od dziecka, w soboty zawsze sprzątałam, aż przyszedł moment z 5 lat temu, gdy w sobotę rano pojechałam sama do kawiarni w miasteczku obok i zamówiłam sobie kawę i deser.
A potem poszłam na jarmark, gdzie były stoiska z wypalaną ręcznie ceramiką i bibelotami. Przywiozłam sobie tabliczkę z napisem „Czysty dom jest oznaką zmarnowanego czasu”, która wisi w moim salonie do dzisiaj.
To był wspaniały i pełen przygód dzień.
Nie chodziło o to, żeby przestać w ogóle sprzątać. Ale o to, że jeśli wszyscy członkowie rodziny sygnalizują, że system nie działa i ja widzę, że nie działa – zrobić coś inaczej.
O tym także jest dla mnie „Przygoda”, temat Kręgu Kobiet z Czułą Przewodniczką w najbliższy piątek (23.08. o 18:30-21:00). O delikatnym odrywaniu się od tego, co zawsze tak samo, by spróbować inaczej.
Są jeszcze miejsca, możesz dołączyć do wakacyjnej wersji naszego spotkania. Szczegóły TU [KLIK]., zapisy: 606 248 437.
O tym także będzie grupa rozwojowa online o lęku (z powodu ilości przygód wczoraj, jeszcze nie mam dla Was linku do zapisów, ale już za chwileczkę, już za momencik).
Uściski
Małgosia