Twój kontekst, nie Twoje wyobrażenia

Twój kontekst, nie Twoje wyobrażenia

Wszyscy czasem wpadamy do bańki, w której spędzamy minuty, godziny a nieraz i lata. Wyświetlają się nam w niej cudowne iluzje o naszej wszechmocy.

Spędzamy w niej czas z planami stulecia, które nie mogą się zrealizować, ze złością na siebie, czasem nieplanowaną złością na innych (gdy nagle wybuchamy na dzieci).

Dzieje się tak, gdy kierujemy oczy do naszego wnętrza – oczekiwań wobec siebie, oceniających myśli, „mądrości”, których nałykaliśmy się w ciągu życia, ale nie mieliśmy narzędzi, by nad nimi zreflektować.

„Jak ty dbasz o dom”, „Znowu nie dowiozłeś”, „Inni radzą sobie lepiej”.

Tracimy wtedy łatwo kontakt z tym, co jest realne – z naszym kontekstem.

Jakieś części Ciebie skrupulatnie go wymazują, jak magiczną gumką.

Kontekst to na przykład stan zdrowia, organizacja życia i obecne w nim obciążenia. Twoim kontekstem jest to, ile wczoraj spałeś, spałaś. Co się wydarzyło dwa dni temu, a co ma na Ciebie wpływ (przecież w dzisiejszych szalonych czasach mawiamy: „Nie pamiętam, co robiłem wczoraj”).

Twój kontekst to ilość spraw, którymi realnie potrzebujesz się zająć. Ale także ilość wsparcia, na jakie możesz liczyć, lub jego brak.

Nadchodzi czas zmieniającego się kontekstu końcówki lata, powrotu dzieci do szkoły, zimna i ciepła na zmianę, reorganizacji pór spania i wstawania.

Dobrze widzieć, że to trudne. Dobrze wiedzieć, co w naszych kontekstach nas obciąża i rozregulowuje. Lepiej zająć się układaniem tego, co tam, by nam lepiej służyło, niż dowalać sobie.

Życzę Wam uważności na Wasze konteksty i życzliwości wobec siebie

Napiszę więcej

Małgosia

Fot. – z wioseczki, którą odwiedziłam latem we włoskiej Imperii