Chodzą za mną już X czasu myśli o wyzwaniach w świecie mężczyzn i chcę się nimi z Wami podzielić. Może z okazji Dnia Ojca.
Jakiś czas temu przypomniał mi się brytyjski aktor, którego bardzo lubiłam w latach nastoletnich. Był wówczas młodym chłopakiem, który wypływał na fali popularności i pociągała mnie ogromnie przede wszystkim jego wielka pogoda ducha i dystans do siebie.
Może się starzeję (a może raczej coraz bardziej umiem zaciekawiać się tym, co tworzyło moją tożsamość kiedyś) – ale postanowiłam dowiedzieć się, jak potoczyły się jego losy.
Był to syn wielkiej aktorskiej sławy i w wywiadach w prasie, które znalazłam, i w telewizji niekoniecznie tłumaczonej na język polski, przyznawał to on, jak i twórcy filmów, że to nazwisko otworzyło mu drzwi do ważnych projektów. Zdumiewało mnie też ogromnie, że starsze od niego kobiety w świetle kamer traktowały go jak maskotkę. Syna swojego ojca.
On zaś z upływem kolejnych dekad stawał się coraz bardziej powściągliwy. Ściągały się ku dołowi kąciki jego ust, jak u kogoś, kto powstrzymuje zarówno gromki śmiech, jak i wzruszenia, i pełen żalu płacz.
Można powiedzieć, że przyoblekał się w pełne uzbrojenie, gdzie własna twarz stawała się przyłbicą, a ciało – kolczugą.
Dochodzę do wniosku, że ten proces, znany tak wielu mężczyznom, nie wydarza się w odpowiedzi na kopanie się ze światem, które zaiste jest trudne. Są oceniani, weryfikowani, poprzeczka wędruje coraz wyżej.
Wyzwania życia jedynie testują, na ile mogą poczuć w wyobraźni na swoim ramieniu dłoń ojca. Który był cierpliwy, kochający, obecny i mądry. Wierzył w nich, a nie szydził. Słuchał z zaciekawieniem, a nie po to, by oceniać.
Który uzbroił ich od środka słowami: „Jestem z ciebie dumny, synku”.
Wyzwania przywołują ciepły policzek mamy albo jej nieobecny wzrok.
Wyzwania życia wyciągają na wierzch, jak wędkarz, który zarzuca haczyk na głębiny, jedynie pamiątki rzeczy przeszłych. Lęk – i sposób, w jaki bliski opiekun na niego odpowiadał. Krytykę – i słowa wsparcia, które od tego ważnego bliskiego pojawiały się jak refren.
Albo wręcz przeciwnie. Na wierzch wypływa brak albo wrak.
Którym potrzeba z troską i czyimś towarzyszeniem się zająć.
Fot. Canva