Na dywanach ze świeżutkiej zieleni stoją gdzieniegdzie patyczki, na których zatknięto watę cukrową w różnych kolorach. Patrzę przez okno opóźnionego intercity i otwieram usta z zachwytu, ponownie tego roku, jak dziecko pod wózkiem sprzedawcy tej waty.
Pomiędzy drzewami przyprószonymi drobnymi kwiatkami stoją jednak na tych polach także domki. Ich widok także mnie porusza.
Niektóre pochylone, inne z odmalowaną elewacją. Do jednej starej chatki przytula się kwitnąca grusza czy jabłonka.
Na temat kolejnej grupy rozwojowej i najbliższych kliku tygodni mojego do Was pisania wybrałam wewnętrzny dom. Teraz, na przedświęciu, będzie on przemawiał do wielu z nas szczególnie intensywnie, gdy będziemy zajmować się naszymi fizycznymi miejscami zamieszkania i decydować o formie kontaktu z rodziną. Jakoś traktować swoje ciało i przeżywać różne uczucia.
„Wewnętrzny dom” – to złożona rzeczywistość, którą zabieramy ze sobą wszędzie: na wypad do Turcji i na niedzielny spacer. Z jednej perspektywy, to przestrzeń dla głosów, które się w nas odzywają, gdy podejmujemy różne działania (albo właśnie nie). To także głosy, które sprawiają, że jakoś jest nam z samymi sobą, gdy nie robimy nic.
Nasz wewnętrzny dom może być pełen obecności, albo pełen rozmaitych nieobecności (o „nieobecnościach” w liczbie mnogiej mówiła na zjeździe, z którego wracałam pociągiem, wspaniała prowadząca, Marta Rommel). Wszystko to ma znaczenie.
Zapraszam Was w tę podróż ku pogłębianiu wrażliwości na to, co się w nas dzieje i oglądaniu, co się wyłania, gdy skierujemy tam świadomość.
Wierzę, że będzie to piękny czas.
Zaczniemy 5.05., skończymy dzień po Dniu Dziecka. W „early bird” cena udziału wynosi 160 zł zamiast 220. Szczegóły znajdziecie TU [KLIK].
Z życzeniami dobroci dla siebie
Małgosia