Wybrać wracanie do siebie

Wybrać wracanie do siebie

Wybrałam się na koncert.

Wybrałam się, mimo że środek tygodnia.

W dniu, w którym auto rano odmówiło współpracy, w tygodniu, gdzie „gonią terminy” – wybrałam wyjście na tyle wcześnie, żeby nie musieć gnać.

Weszłam na salę koncertową jako jedna z pierwszych, z biletem VIP, bo takie zostały.

Dotyka mnie to stawanie się VIP dla mnie samej. Stawanie się ważną z własnymi myślami, we własnych kolorach, w swoim doświadczaniu.

Och, jak dobrze mi było z tym wyborem. Jak w puchowym płaszczu, który jest ciepły i jednocześnie na tyle swobodny, że delikatnie otula ciało.

Bessel van der Kolk opisuje w „Strachu ucieleśnionym”, jak trauma zaburza w mózgu ośrodki percepcji czasu. Zna to każdy, która doznał „odpalenia” na skutek triggera (jak dźwięk głosu podobny do oprawcy) i wrzutu w ten stan bezczasu.

Powrotu do tamtego „wtedy”, bez wyjścia, bez pomocy. W przerażeniu i całkowitej bezradności.

Ile potrzeba się uczyć, jak wracać z tych utknięć w czarnej dziurze do poczucia bezpieczeństwa. Ile pochłania to energii, ile potrzebujemy w tym pomocy.

Jednocześnie również cudne wspomnienia przywołują w nas stan bezczasu – wtedy jednak czerpiemy z ożywiającego źródła naszych zasobów. Wracamy do ekscytacji, euforii, marzeń. Doświadczania, że nasze potrzeby mogą zostać zaspokojone.

Gdy Shiori grała scherzo cis-moll – znowu miałam szesnaście lat i w wyobraźni leżałam na łóżku przy swojej wieży, przywiezionej przez wujka z Niemiec, i na słuchawkach słuchałam. Kasety nagranej z radia. Potem płyt winylowych kupionych w dawnej filharmonii, pod drodze przez całe miasto z liceum, którego nie lubiłam.

Znowu stawałam się muzyką, aż po czubki włosów.

Są takie doświadczenia, które łączą nas z naszą bezpieczną, piękną, bogatą „sobością”. Ze stanem, który Emmanuel Levinas (filozof, którego pokochałam na studiach) nazywał „rozkoszowaniem się”.

A gdy wybrzmiewało ostatnie w programie tego wieczoru „Finale. Presto, non tanto agitato” Sonaty h-moll, łzy leciały mi jak grochy z poruszenia. I myślałam, że w strefie VIP powinny być szersze fotele, by móc je swobodniej wycierać.

Dbajcie o siebie i swoją sobość, bo z niej płynie wewnętrzna siła <3
Małgosia