Dzisiaj. Co do jutra – nie wiemy
Wyjechałam po córkę do szkoły o kwadrans za późno. Znowu nie wzięłam poprawki na czas szykowania się do wyjścia dwuipółletniego synka. Byłam zła na siebie, bo nie chciałabym, żeby dzieci pamiętały mnie kiedyś jako kogoś, na kogo trzeba było czekać. Z drugiej strony – weszłam w dialog ze swoją złością …